Kwiecień
Dziewczyna kręciła się po opustoszałych uliczkach już od dwóch
godzin. Nie spostrzegła nawet, że słońce dawno już zaszło, a na
zewnątrz zrobiło się całkowicie ciemno. Nie przeszkadzała jej
coraz niższa temperatura, pomimo iż miała na sobie tylko cienki,
beżowy sweterek. Kwiecień, co prawda był w tym roku bardzo ciepłym
miesiącem. W dzień słońce nagrzewało powietrze do dwudziestu
czterech stopni Celsjusza, ale noce nadal bywały chłodne.
„– Kotek, wybacz, ale tak będzie lepiej. Przyznaj sama, że
przez ostatni czas w ogóle nam się nie układało. Ty ciągle w
książkach, ja w tygodniu na uczelni sto kilometrów stąd, a w
weekend do wieczora w pracy. Ciągle się mijaliśmy, nasz wspólny
czas przestał całkowicie istnieć. My przestaliśmy istnieć. To
będzie najlepsza decyzja. – dodał niepewnie. – Poza tym,
skarbie zmieniłaś się.
– Co? Niby jak? – zapytała zdezorientowana.
– Teraz liczy się dla ciebie tylko nauka. A wesoła, zabawowa i nieprzewidywalna Emila zniknęła, już dawno – odpowiedział, lekko się smucąc.”
– Teraz liczy się dla ciebie tylko nauka. A wesoła, zabawowa i nieprzewidywalna Emila zniknęła, już dawno – odpowiedział, lekko się smucąc.”
Te słowa odbijały się jak echo w Emilii głowie. Nadal nie
docierało do niej, że Bartek tak łatwo się poddał i wybrał
najprostszy sposób. Nie rozumiała dlaczego jej nauka tak mu
przeszkadzała. Matura zbliżała się wielkimi krokami, więc
naturalne było to, że musiała poświęcić jej więcej czasu.
Przecież to tylko miesiąc, nie mógł wytrzymać tego czasu, tylko
od razu z nią zrywać? Poza złamaniem jej serca, Bartek bardzo
zawiódł Emilię swoim zachowaniem. Zawsze uważała go za ułożonego
mężczyznę, który nigdy nie podejmował pochopnych decyzji.
Walczył ze wszystkim do końca, a teraz tak łatwo się poddał, bo
przez ostatnie miesiące niewiele się widzieli. Emilia nie mogła
tego pojąć. Co z ich wspólną przyszłością? Przecież po
maturze miała również przeprowadzić się do Poznania, gdzie
chciała studiować architekturę. Wtedy wspólnie by zamieszkali i
mieli cały wolny czas tylko dla siebie. Z zamyślenia wyrwał ją
stary, warczący samochód, który z impetem skręcił w uliczkę
przy której się znajdowała. Dziewczyna po raz kolejny wytarła
brzegiem swetra natrętne łzy, spływające po twarzy. Wyciągnęła
z torebki telefon i spojrzała na jasny wyświetlacz, orientując
się, że jest już po godzinie dwudziestej drugiej. Zauważyła też
pięć nieodebranych połączeń od swojej matki. Kobieta pewnie jak
zawsze mocno histeryzowała późną godziną. Strasznie nie lubiła,
gdy jej córka przebywała poza domem po godzinie dwudziestej
drugiej. Emilia podniosła głowę i rozejrzała się wkoło. Była w
okolicy, w której mieszkała. Widocznie włócząc się po mieście,
podświadomie kierowała się w stronę domu. Postanowiła, więc że
nie będzie oddzwaniać tylko wróci szybko do domu. Nagle na jej
twarzy pojawił się niewinny uśmiech, spowodowany myślą, że
dzisiaj jest dzień powrotu jej ojca z delegacji. Nie pragnęła
teraz niczego innego jak znaleźć się w silnych objęciach ojca,
które złagodziłby ból rozsadzający ją od środka. Nie było go
zaledwie pięć dni, a tak bardzo za nim tęskniła. Od zawsze miała
lepszy kontakt z ojcem niż z matką. On zawsze doskonale ją
rozumiał. Potrafił wyczytać wszystkie jej uczucia z samych oczu,
słowa nie były potrzebne. Z matką nigdy nie wytworzyła tak silnej
więzi.
Przyspieszyła kroku i już po pięciu minutach była w domu. Zanim
nacisnęła klamkę, wytarła jeszcze policzki, które były mokre
przez pojedyncze łzy. Ledwo przekroczyła próg, usłyszała głos
matki:
– Emilia, to ty? – ujrzała wychodzącą matkę z kuchni.
– Emilia, to ty? – ujrzała wychodzącą matkę z kuchni.
Jej widok mocno ją zaniepokoił. Kobieta była roztrzęsiona, miała
czerwone i podpuchnięte oczy, a jej ręce drżały. Na widok córki
zaniosła się głośnym szlochem. Podeszła do dziewczyny i mocno ją
przytuliła.
– Mamo,
co się stało? – zapytała, przestraszonym głosem.
– Córciu, kochanie – lamentowała – Twój ojciec miał wypadek samochodowy.
– Co? Jest cały? – zapytała drżącym głosem, lecz matka nie odpowiadała – Mamo! Czy tacie coś się stało?! –podniosła głos.
– Córciu, kochanie – lamentowała – Twój ojciec miał wypadek samochodowy.
– Co? Jest cały? – zapytała drżącym głosem, lecz matka nie odpowiadała – Mamo! Czy tacie coś się stało?! –podniosła głos.
Kobieta odsunęła się od córki, nadal trzymając ją za ramiona i
spojrzała głęboko w jej oczy. Patrząc na nią nie wytrzymała i
wybuchła jeszcze większym płaczem, zakrywając jedną dłonią
usta. Emilii zrobiło się słabo, nie mogła wytrzymać tego
napięcia. Chwyciła matkę za twarz i podniosła ją do góry, aby
na nią spojrzała.
– Mamo, czy z tatą jest wszystko dobrze? – ponownie zapytała, próbując zachować spokój.
– Mamo, czy z tatą jest wszystko dobrze? – ponownie zapytała, próbując zachować spokój.
– Twój ojciec... nie żyje – wydusiła na jednym tchu, po czym
podparła się o ścianę w przedpokoju.
Dziewczyna pustym spojrzeniem patrzyła przed siebie, nie ruszała
się, jakby przetwarzając wszystkie usłyszane przed chwilą słowa.
Nie wierzyła, że to może być prawda. To było zbyt straszne, żeby
mogło być prawdą. Cofnęła się o krok, potykając się o
schodek, na który chwilę później się osunęła. Będąc w
ciągłym szoku, próbowała poukładać sobie te wszystkie straszne
informacje, które przed momentem usłyszała. Jej ukochany tatuś
miał wypadek samochodowy, wypadek, w którym stracił życie. Emilia
podciągnęła kolana pod brodę i zasłaniając dłońmi twarz
zaniosła się głośnym płaczem. Jej ciało ogarnięte intensywnym szlochem, zaczęło mocno
drżeć. Straciła najważniejszą osobę w
jej życiu. Osobę, w której zawsze znajdowała oparcie, pocieszenie
oraz zrozumienie, niezależnie do sytuacji. To tak jakby stracić bardzo ważną cząstkę własnego siebie.
Cząstkę, w której na zawsze pozostanie pustka i ból.
– Chodź, zrobię ci herbatę na uspokojenie – kobieta złapała Emilię za rękę, chcąc ją podnieść.
– Chodź, zrobię ci herbatę na uspokojenie – kobieta złapała Emilię za rękę, chcąc ją podnieść.
– Nie
chcę – wyszarpnęła ramię z uścisku matki – Chcę zostać
sama! – podźwignęła się i wbiegła po schodach do swojego
pokoju.
Ciężko
rzuciła się na łóżko, schowała twarz w poduszkę i zaczęła
głośno w nią krzyczeć. Chciała wykrzyczeć cały ten ból, który
zgromadził się w jej ciele przez cały dzień. To był najgorszy z
możliwych dni w jej życiu. Straciła dwie bliskie i ukochane dla
niej osoby. Najpierw Bartka, z którym wiązała swoją przyszłość,
teraz ojca, nie tylko rodzica, ale również przyjaciela. Kiedy
opadła już z sił, zwinęła się w kłębek oraz niedbale
naciągnęła na siebie kołdrę. Ciągle jeszcze łkając,
wykończona i przeszyta wewnętrznym bólem, pogrążyła się we
śnie.
_____________________________
Hej!
Witajcie po dość długiej przerwie. Planowałam ten rozdział opublikować o wiele wcześniej, ale z przyczyn ode mnie niezależnych (nagły pomysł rodziców na remont), publikuję go dopiero teraz. Mam nadzieję, że wasze męki i cierpienia związane z czekaniem będę wynagrodzone jakością tekstu.
Nowa historia, nowe przygody i kolejny czas spędzony ze mną. Oby to opowiadanie przyniosło mi taki sam sukces jak poprzednie. Bez zbędnego rozwlekania, zapraszam do czytania i oceniania w komentarzach. Liczę na Was!
Całuję! ;**
_____________________________
Hej!
Witajcie po dość długiej przerwie. Planowałam ten rozdział opublikować o wiele wcześniej, ale z przyczyn ode mnie niezależnych (nagły pomysł rodziców na remont), publikuję go dopiero teraz. Mam nadzieję, że wasze męki i cierpienia związane z czekaniem będę wynagrodzone jakością tekstu.
Nowa historia, nowe przygody i kolejny czas spędzony ze mną. Oby to opowiadanie przyniosło mi taki sam sukces jak poprzednie. Bez zbędnego rozwlekania, zapraszam do czytania i oceniania w komentarzach. Liczę na Was!
Całuję! ;**