czwartek, 17 lipca 2014

ROZDZIAŁ I

Kwiecień

Dziewczyna kręciła się po opustoszałych uliczkach już od dwóch godzin. Nie spostrzegła nawet, że słońce dawno już zaszło, a na zewnątrz zrobiło się całkowicie ciemno. Nie przeszkadzała jej coraz niższa temperatura, pomimo iż miała na sobie tylko cienki, beżowy sweterek. Kwiecień, co prawda był w tym roku bardzo ciepłym miesiącem. W dzień słońce nagrzewało powietrze do dwudziestu czterech stopni Celsjusza, ale noce nadal bywały chłodne. 
„– Kotek, wybacz, ale tak będzie lepiej. Przyznaj sama, że przez ostatni czas w ogóle nam się nie układało. Ty ciągle w książkach, ja w tygodniu na uczelni sto kilometrów stąd, a w weekend do wieczora w pracy. Ciągle się mijaliśmy, nasz wspólny czas przestał całkowicie istnieć. My przestaliśmy istnieć. To będzie najlepsza decyzja. – dodał niepewnie. – Poza tym, skarbie zmieniłaś się.
– Co? Niby jak? – zapytała zdezorientowana. 
– Teraz liczy się dla ciebie tylko nauka. A wesoła, zabawowa i nieprzewidywalna Emila zniknęła, już dawno – odpowiedział, lekko się smucąc.”
Te słowa odbijały się jak echo w Emilii głowie. Nadal nie docierało do niej, że Bartek tak łatwo się poddał i wybrał najprostszy sposób. Nie rozumiała dlaczego jej nauka tak mu przeszkadzała. Matura zbliżała się wielkimi krokami, więc naturalne było to, że musiała poświęcić jej więcej czasu. Przecież to tylko miesiąc, nie mógł wytrzymać tego czasu, tylko od razu z nią zrywać? Poza złamaniem jej serca, Bartek bardzo zawiódł Emilię swoim zachowaniem. Zawsze uważała go za ułożonego mężczyznę, który nigdy nie podejmował pochopnych decyzji. Walczył ze wszystkim do końca, a teraz tak łatwo się poddał, bo przez ostatnie miesiące niewiele się widzieli. Emilia nie mogła tego pojąć. Co z ich wspólną przyszłością? Przecież po maturze miała również przeprowadzić się do Poznania, gdzie chciała studiować architekturę. Wtedy wspólnie by zamieszkali i mieli cały wolny czas tylko dla siebie. Z zamyślenia wyrwał ją stary, warczący samochód, który z impetem skręcił w uliczkę przy której się znajdowała. Dziewczyna po raz kolejny wytarła brzegiem swetra natrętne łzy, spływające po twarzy. Wyciągnęła z torebki telefon i spojrzała na jasny wyświetlacz, orientując się, że jest już po godzinie dwudziestej drugiej. Zauważyła też pięć nieodebranych połączeń od swojej matki. Kobieta pewnie jak zawsze mocno histeryzowała późną godziną. Strasznie nie lubiła, gdy jej córka przebywała poza domem po godzinie dwudziestej drugiej. Emilia podniosła głowę i rozejrzała się wkoło. Była w okolicy, w której mieszkała. Widocznie włócząc się po mieście, podświadomie kierowała się w stronę domu. Postanowiła, więc że nie będzie oddzwaniać tylko wróci szybko do domu. Nagle na jej twarzy pojawił się niewinny uśmiech, spowodowany myślą, że dzisiaj jest dzień powrotu jej ojca z delegacji. Nie pragnęła teraz niczego innego jak znaleźć się w silnych objęciach ojca, które złagodziłby ból rozsadzający ją od środka. Nie było go zaledwie pięć dni, a tak bardzo za nim tęskniła. Od zawsze miała lepszy kontakt z ojcem niż z matką. On zawsze doskonale ją rozumiał. Potrafił wyczytać wszystkie jej uczucia z samych oczu, słowa nie były potrzebne. Z matką nigdy nie wytworzyła tak silnej więzi.
Przyspieszyła kroku i już po pięciu minutach była w domu. Zanim nacisnęła klamkę, wytarła jeszcze policzki, które były mokre przez pojedyncze łzy. Ledwo przekroczyła próg, usłyszała głos matki:
– Emilia, to ty? – ujrzała wychodzącą matkę z kuchni. 
Jej widok mocno ją zaniepokoił. Kobieta była roztrzęsiona, miała czerwone i podpuchnięte oczy, a jej ręce drżały. Na widok córki zaniosła się głośnym szlochem. Podeszła do dziewczyny i mocno ją przytuliła.
– Mamo, co się stało? – zapytała, przestraszonym głosem.
– Córciu, kochanie – lamentowała – Twój ojciec miał wypadek samochodowy.
– Co? Jest cały? – zapytała drżącym głosem, lecz matka nie odpowiadała – Mamo! Czy tacie coś się stało?! –podniosła głos.
Kobieta odsunęła się od córki, nadal trzymając ją za ramiona i spojrzała głęboko w jej oczy. Patrząc na nią nie wytrzymała i wybuchła jeszcze większym płaczem, zakrywając jedną dłonią usta. Emilii zrobiło się słabo, nie mogła wytrzymać tego napięcia. Chwyciła matkę za twarz i podniosła ją do góry, aby na nią spojrzała.
– Mamo, czy z tatą jest wszystko dobrze? – ponownie zapytała, próbując zachować spokój.
Twój ojciec... nie żyje – wydusiła na jednym tchu, po czym podparła się o ścianę w przedpokoju.
Dziewczyna pustym spojrzeniem patrzyła przed siebie, nie ruszała się, jakby przetwarzając wszystkie usłyszane przed chwilą słowa. Nie wierzyła, że to może być prawda. To było zbyt straszne, żeby mogło być prawdą. Cofnęła się o krok, potykając się o schodek, na który chwilę później się osunęła. Będąc w ciągłym szoku, próbowała poukładać sobie te wszystkie straszne informacje, które przed momentem usłyszała. Jej ukochany tatuś miał wypadek samochodowy, wypadek, w którym stracił życie. Emilia podciągnęła kolana pod brodę i zasłaniając dłońmi twarz zaniosła się głośnym płaczem.  Jej ciało ogarnięte intensywnym szlochem, zaczęło mocno drżeć. Straciła najważniejszą osobę w jej życiu. Osobę, w której zawsze znajdowała oparcie, pocieszenie oraz zrozumienie, niezależnie do sytuacji. To tak jakby stracić bardzo ważną cząstkę własnego siebie. Cząstkę, w której na zawsze pozostanie pustka i ból.
Chodź, zrobię ci herbatę na uspokojenie – kobieta złapała Emilię za rękę, chcąc ją podnieść.
– Nie chcę – wyszarpnęła ramię z uścisku matki – Chcę zostać sama! – podźwignęła się i wbiegła po schodach do swojego pokoju.
Ciężko rzuciła się na łóżko, schowała twarz w poduszkę i zaczęła głośno w nią krzyczeć. Chciała wykrzyczeć cały ten ból, który zgromadził się w jej ciele przez cały dzień. To był najgorszy z możliwych dni w jej życiu. Straciła dwie bliskie i ukochane dla niej osoby. Najpierw Bartka, z którym wiązała swoją przyszłość, teraz ojca, nie tylko rodzica, ale również przyjaciela.  Kiedy opadła już z sił, zwinęła się w kłębek oraz niedbale naciągnęła na siebie kołdrę. Ciągle jeszcze łkając, wykończona i przeszyta wewnętrznym bólem, pogrążyła się we śnie. 

_____________________________
Hej!
Witajcie po dość długiej przerwie. Planowałam ten rozdział opublikować o wiele wcześniej, ale z przyczyn ode mnie niezależnych (nagły pomysł rodziców na remont), publikuję go dopiero teraz. Mam nadzieję, że wasze męki i cierpienia związane z czekaniem będę wynagrodzone jakością tekstu.
Nowa historia, nowe przygody i kolejny czas spędzony ze mną. Oby to opowiadanie przyniosło mi taki sam sukces jak poprzednie. Bez zbędnego rozwlekania, zapraszam do czytania i oceniania w komentarzach. Liczę na Was!
Całuję! ;**