Kwiecień
Czasami
życie stawia nas w takim momencie, że przestajemy czuć, iż
żyjemy. Bodźce ze świata zewnętrznego do nas nie docierają. Nie
panujemy nad własnym ciałem. Nie funkcjonujemy poprawnie. Nie
czujemy nic poza pustką oraz bezradnością. W takiej sytuacji
znajdowała się właśnie Emilia, która siedziała przy oknie w
bezruchu, patrząc pustym wzrokiem na poruszane przez wiatr zielone
sosny.
– Kochanie, już czas – zwróciła się do niej matka, jednocześnie
budząc ją z letargu.
Emilia
powolnie odwróciła głowę i obdarzyła swoją rodzicielkę
obojętnym spojrzeniem. Jeszcze raz spojrzała przez okno, jakby
żegnając się z ciemnozielonym lasem, a następnie nieśpiesznie
wstała. Razem z matką znajdowała się w pomieszczeniu na wzór
poczekalni, lecz zamiast plastikowych krzeseł ustawionych w rząd,
znajdowały się tu dwie szare kanapy oraz drewniany stolik. Pokój
ten mieścił się obok kaplicy cmentarnej oraz był przeznaczony dla
najbliższej rodziny zmarłego. Emilia chwyciła swoją bladą i
chłodną dłonią za klamkę, lecz nie nacisnęła jej. Nie mogła
tego zrobić. Nie była jeszcze przygotowana, aby zmierzyć się z tą
rzeczywistością. Z zewnątrz wyglądała na opanowaną osobę,
która dzielnie znosi te wszystkie dramatyczne chwile. Tymczasem
wewnątrz działy się prawdziwe tragedie. Rozrywający ból,
tęsknota, bezsilność to tylko nieliczne uczucia, które się w
niej kłębiły. Przyodziewając maskę obojętności, mogła liczyć
na spokój, oszukując wszystkich wkoło, że z nią jest wszystko w
porządku. Było to nawet łatwe, ponieważ cała rodzina zajęta
była przygotowywaniem pogrzebu jej ojca, przez co niepostrzeżenie
mogła się usunąć z drogi i bezpiecznie zamknąć w pokoju. Przez
ostatnich kilka dni spędzała w nim naprawdę dużo czasu, głównie
na leżeniu i płakaniu, bądź bezcelowym patrzeniu w sufit lub za
okno. Przestała chodzić do szkoły, spotykać oraz kontaktować się
ze znajomymi. Straciła całkowicie apetyt. Jej jedynym posiłkiem,
przez te pięć dni były trzy jogurty oraz owsianka, do której
zmusiła ją dzisiaj matka. Przestała odczuwać głód oraz
jakiekolwiek uczucia. Nie czuła nic poza bólem. Wewnętrznym bólem,
który nawet ciężko opisać. Znają go tylko ci, którzy
doświadczyli równie tragicznych przeżyć. Stała się cieniem
człowieka, zarówno przez emocje, jak i brak apetytu. Jej
wytrenowane dotąd ciało, stało się wychudzone oraz wątłe, a
straciła na wadze zaledwie pięć kilogramów.
– Córciu, musimy już iść. – Matka złapała ją jedną ręką
za ramię, a drugą położyła na jej dłoni, jednocześnie
naciskając za nią na klamkę.
Emilia wciągnęła gwałtownie powietrze, tak jak wtedy, kiedy w
sytuacjach zagrożenia organizm broni się przed jego utratą.
Dziewczyna broniła się przed tym, co ma nastąpić. Ten fakt
paraliżował całe jej ciało. Kobieta widząc reakcję córki,
objęła ją ramieniem i lekko pchnęła, jednocześnie zmuszając do
ruszenia na przód. Idąc korytarzem, przez tę krótką chwilę,
przez głowę Emilii przebiegła prawdziwa burza myśli. Pełno
pytań, zwątpień oraz niedopowiedzeń. Najlepiej zawróciłaby na
pięcie i wybiegła jak najdalej od tego miejsca, ale czy później
nie żałowałaby swojej decyzji, tracąc ostatnią z możliwych
szans na pożegnanie się z ojcem? Zacisnęła mocno swoje pięści,
nie zwracając najmniejszej uwagi na wbijające się prawie do krwi
paznokcie. Powolnie wypuszczając powietrze z płuc, przekroczyła
próg kaplicy. Pomieszczenie, mimo iż nie było za dużych
rozmiarów, wypełnione było przez rodzinę, przyjaciół oraz
znajomych jej taty z pracy. Ich wszystkie spojrzenia skupiły się na
dziewczynie. Jednych zapłakane, innych współczujące. Zmierzając
środkiem, do ławki wyznaczonej dla najbliższej rodziny, czuła na
sobie każde z nich. Przeszywające oraz wypalające każdy centymetr
jej drobnego ciała. Jednakże, w jednej chwili wszystko przestało
mieć znaczenie. W chwili, gdy dwa metry przed sobą ujrzała otwartą
trumnę, w której leżał jej ukochany tatuś. Ubrany w idealnie
skrojony garnitur, z rękami założonymi na piersi. Jego twarz,
pokryta przebijającymi spod makijażu zadrapaniami i skaleczeniami,
wyrażała spokój. Emilia, wchodząc po trzech schodkach na podest,
zbliżyła się do trumny. Wyciągnęła drżącą rękę,
przejechała nią po brzegu ciemnego drewna i już miała przenieść
ją na złożone dłonie ojca, lecz gwałtownie ją cofnęła. Bała
się tego, co ten gest może przynieść. Bała się poczuć zimną i
drętwą skórę, gdy w głębi serca czuła i pamiętała jeszcze
jego żywy i ciepły dotyk. Bała się, że gdy teraz go dotknie, te
wspomnienia znikną. Dziewczyną zawładnął głośny i porywisty
szloch. Osunęła się na kolana i opierając ręce oraz głowę o
trumnę, zaniosła się rozpaczliwym płaczem. Jej bariera opanowania
pękła, dając upust każdemu z przytłaczających ją uczuć.
–
Już dobrze
kochanie, no już – zwróciła się do niej matka.
Ukucnęła koło córki i pogładziła ją po plecach. – Usiądźmy
w ławce, zaraz zacznie się msza. – Pomogła jej wstać, po czym
obie udały się do ławki.
Jednak
Emilia nie mogła się już na niczym skupić. Zanim wybudziła się
z kolejnego letargu, zdążyła skończyć się msza oraz odbyć
pochód za trumną. Przed nią kolejny tragiczny wątek dzisiejszego
dnia, a mianowicie pogrzebanie trumny w ziemi. To ostatni etap, po
którym jej ojciec już na zawsze będzie tylko wspomnieniem. Do jej
oczu znowu zaczęły napływać piekące łzy. Rozbrzmiały dźwięki
trąbki, grającej pieśń żałobną, a Emilia patrzyła jak trumna
obniża się coraz niżej, by następnie niknąć z cichym i tępym
odgłosem, pod zwiększającą się warstwą ziemi. Dziewczyna
wydała cichy jęk. Nadal nie wierzyła, że to dzieje się
naprawdę. Z całego serca modliła się, aby to był tylko zły
sen, który zaraz zniknie, a ona ze łzami w oczach pobiegnie do
sypialni rodziców i ujrzy tam swojego kochanego tatę. Niestety,
nic takiego nie miało miejsca, zamiast tego poczuła nasilający
się ciężar na klatce piersiowej, przez co musiała zwiększyć
szybkość swojego oddechu, lecz to nic nie pomagało. Czuła jak
coraz bardziej zaczyna brakować jej tchu, a świat przed jej oczami
zaczyna wirować. Nie wiedziała co się z nią dzieje. Jej nogi
zrobiły się jak z waty, przez co nie mogła na nich stabilnie
stać. Nim się zorientowała, padła z impetem na ziemie, tracąc
kontakt ze światem oraz przytomność.
______________________________
Witajcie!
Dziś przychodzę do was z drugim rozdziałem. Emilia cały czas przeżywa trudne chwile i chyba jeszcze ją trochę pomęczę :P A co, jestem wredna i zła :D Właściwie to nie ma sensu, abym tu paplała głupoty. Powiem tylko, że zapraszam do komentowania i wyrażania swojej opinii co sądzicie o tym rozdziale! :)
Całuję! ;**
______________________________
Witajcie!
Dziś przychodzę do was z drugim rozdziałem. Emilia cały czas przeżywa trudne chwile i chyba jeszcze ją trochę pomęczę :P A co, jestem wredna i zła :D Właściwie to nie ma sensu, abym tu paplała głupoty. Powiem tylko, że zapraszam do komentowania i wyrażania swojej opinii co sądzicie o tym rozdziale! :)
Całuję! ;**